Lady Pank wraca do przeszłości
Debiutancki album Lady Pank jest jedną z najbardziej klasycznych płyt w dziejach polskiej muzyki rozrywkowej. Z okazji 35-lecia krążka grupa zdecydowała się nagrać go na nowo, zapraszając do studia gości.
Pomysłodawca przedsięwzięcia, lider Lady Pank Jan Borysewicz poprosił o zaśpiewanie piosenek m.in. Katarzynę Nosowską, Katarzynę Kowalską, Lecha Janerkę, Grzegorza Markowskiego, Artura Rojka, Macieja Maleńczuka, Piotra Roguckiego i Tomasza Organka. Efekt w postaci albumu "LP1" jest już w sklepach, a już jesienią będzie można zapoznać się z nim na koncertach. Lady Pank szykują się do trasy, podczas której wspólnie z gośćmi przypomną nagrania, które zapisały się złotymi zgłoskami w historii polskiego rocka.
Jan Borysewicz opowiedział o procesie doboru gości podczas wizyty w radiowej Jedynce. - Dzwoniłem do Kasi Nosowskiej z zaproszeniem. Ucieszyła się. Po pięciu minutach od rozmowy napisała do mnie z pytaniem, czy może zaśpiewać "Minus 10 w Rio", a ja właśnie tę piosenkę chciałem jej zaproponować. Chciałem, żeby "Vademecum skauta" zaśpiewał Piotr Rogucki. Ten utwór jest trochę aktorski, on jest aktorem i świetnym wokalistą. Wydawało mi się, że on to świetnie połączy i tak się stało. Już po nagraniu płyty dowiedziałem się, że Piotrek wolał inny utwór, ale było już za późno - śmiał się lider Lady Pank. - Komu można było dać "Tańcz głupia tańcz", jak nie Maleńczukowi? On swoim śpiewem zrobił bajeczkę z tego utworu. Wydaje mi się, że dzięki niemu ten utwór może dostać drugie życie.
Odrobinę kontrowersji wzbudziła piosenka "Wciąż bardziej obcy" zinterpretowana przez Artura Rojka. Jego wersja diametralnie różni się od oryginału. - Szukałem kogoś, kto by zaśpiewał to klimatycznie. Nie tak jak ja. Jedyną osobą, która przyszła mi do głowy, był Artur Rojek. Od razu się zgodził. Nikt nie ma takiego głosu. Gdyby Artur był nieznaną osobą, gdyby ktoś słyszał go pierwszy raz, mógłby pomyśleć, że to nie pasuje. Ale głos Artura ma swój klimat, kiedy się go słucha, wiadomo, do czego on zmierza, o co mu chodzi. To samo było w tym utworze.
Na "LP1" znalazło się 13 piosenek, o trzy więcej niż na wydanym w 1983 roku "Lady Pank". Do remake'u dołączono nowe wersje piosenek "Mała Lady Punk", "Tańcz głupia tańcz" i "Minus 10 w Rio". Goszcząc u Marcina Kusego w "Muzycznej Jedynce" Jan Borysewicz wyjaśnił, dlaczego żaden z trzech wymienionych wyżej hitów nie trafił na debiutancki album. - To były czasy, kiedy single wydawło się jako płyty. Głupio było więć wrzucać coś, co wyszło już na płycie, na dużą płytę. Poza tym zależało nam, by zachować spójność brzmienia, dlatego nie ma tam piosenek, które nagraliśmy wcześniej.
Podobnie jak 35 lat temu, także i tym razem Jan zaśpiewał "Małą Lady Punk". Dlaczego artysta nie zaprosił do tego utworu żadnej wokalistki ani wokalisty? - Pierwsza wersja nie za bardzo mi się podobała i chciałem sprawdzić, czy są u mnie jakieś postępy wokalne. I chyba są - przyznaje. Choć na pierwszej płycie nie znajdziemy tej piosenki, pojawia się na niej wspomiany "Wciąż bardziej obcy", w którym również słyszymy lidera grupa. - Nie miałem śpiewać "Obcego", ale Janusz wszedł do studia i okazało się, że jego głos totalnie nie pasuje do tego numeru. Namówili mnie: "Jan, wejdź do studia". Mówiłem, że nie chcę, że jest wokalista i dobrze, żeby on zaśpiewał wszystkie numery. Ale sam Janusz powiedział: "Jan, spróbuj, ja nie daję rady z tym numerem".
Mimo upływu 35 lat grupie udało się odtworzyć brzmienie, które uzyskała nagrywając piewotne wersje w studiu Tonpressu na warszawskim Wawrzyszewie. - To zasługa Wojtka Olszaka - mówił o producencie "LP1" Janusz Panasewicz. - Okazuje się, że on był naszym fanem i miał gdzieś zdjęcia ze studia, na których było widać urządzenia, których Janek używał do gitary. Gdzieś poczytał o tym, na jakich urządzeniach to nagrywaliśmy i odnalazł takie rzeczy. Jak za pierwszym razem tego słuchaliśmy, nie wiedzieliśmy, czy to jest to, co kiedyś nagraliśmy, czy to co teraz – zdradził Jarosławowi Kuźniarowi w programie "Onet Rano" wokalista.
Choć muzycy dołożyli starań, by wiernie odtworzyć brzmienie sprzed lat, oprócz zaproszenia wokalistek i wokalistów wprowadzili do nowych wersji kilka zmian. - W "Minus 10 w Rio" dałem trąbkę w tej klimatycznej części. 35 lat temu chciałem, żeby na trąbce zagrał Tomasz Stańko. Nie udało się. Teraz zrobił to Patrycjusz Gruszewcki. Zagrał świetnie. Chciałem taką solówkę a la Miles Davis. To taki mój cichy hołd dla niego. We "Wciąż bardziej obcy" też jest zmiana, nie ma tej końcówki, która jest na płycie. Na żywo może zagraliśmy to dwa razy. Na koncertach ona jest zupełnie inna i właśnie taką nagraliśmy w nowej wersji. Mamy akordeon Marcina Wyrostka w "Mniej niż zero", w "Du du" saksofon Marcina Nowakowskiego – wymienia Jan Borysewicz. - To jest drobna kosmetyka. Nie chciałem zmieniać brzmienia zespołu, bo w nim tkwi nasza siła – puentuje.